Dołącz do zamkniętej platformy edukacyjnej dla freelancerów!
Nabór otwarty jeszcze przez →
Dni
Godziny
Minuty
Sekundy
logo.webp
copywriter i copywriting

Copywriter – jak zacząć? Jak znaleźć pracę?

Copywriter – kto to taki? Czym się zajmuje? Jak zacząć pracować w copywritingu? Jak szukać pracy? Postaram się ten temat w tym artykule mocno przybliżyć 🙂

Copywriting wydaje się być ostatnimi miesiącami bardzo popularnym pojęciem – podobnie jak content marketing. Niestety nie da się tego słowa bezpośrednio przetłumaczyć na język polski. Dlaczego? Ponieważ wychodziły by nam jakieś dziwne analogizmy np. pisarz treści. Albo przepisywacz. Twórca treści? Zdecydowanie nie pasuje 🙂 Choć równocześnie wszystko się zgadza. Ale po kolei.

Z drugiej strony do nie dawna, copywriterzy byli kojarzeni głównie z profesjonalnymi agencjami, w których tworzyli wielkie kampanie i treści reklamowe. Zresztą większość książek, które znajdziesz poniżej, często właśnie w takim kontekście przedstawia copywritera. Dziś jednak samo pojęcie copywritingu nasuwa najsilniejsze skojarzenie z odpłatnym pisaniem rozmaitych treści w obrębie internetu. Czy aby zostać tak rozumianym copywriterem, należy skończyć jakiś konkretny kierunek studiów?

Nic z tych rzeczy. W realiach internetowych, wyższe wykształcenie humanistyczne może być dodatkiem (a jak być może już wiesz – jestem przeciwnikiem studiów wyższych i uważam, że nie warto studiować). Dla dobrego copywritera studia będą co najwyżej dodatkiem, by czuć się pewniej zarabiając na pisaniu. Oczywiście, widniejąca w profilu nazwa uczelni może stanowić pewną zachętę dla zleceniodawców. Niemniej, copywriter musi po prostu dysponować „lekkim piórem”. Jest ono wskazane tym bardziej, że będzie mu dane pisać na przeróżne tematy – skoro natomiast nie jest alfą i omegą, przeważającą częścią jego pracy będzie ujęcie w ciekawy, atrakcyjny sposób… informacji przyswajanych na bieżąco. Przydałby się oczywiście, aby dobry copywriter nie robił tyle literówek i tak często nie zapominał o przecinkach jak ja 🙂

Copywriter – pierwsza praca. Ale skąd brać zlecenia?

Wiadomo już zatem, co musi stanowić najważniejszy atrybut copywritera. To swoboda w pisaniu, która nie wyłamuje się jednak z ogólnie przyjętych zasad pisowni. Umiejętność będąca najczęściej skutkiem szlifowanych predyspozycji – mniej istotne, gdzie szlifowanych. Wiesz także, o jakim copywritingu mowa: o tym w przestrzeni wirtualnej. Tak więc mogłaby brzmieć najbardziej ogólna odpowiedź na pytanie „skąd brać zlecenia”. W sieci możesz zetknąć się niekiedy z tekstami zawierającymi błędy, po czym nachodzi Cię refleksja: „gdybym to ja napisał ten artykuł, nie raziłby tak oczu”. Świetnie! Jest to jedna z motywacji, które pchają potencjalnego copywritera do tego, by pozbyć się „potencjalności”, a swój potencjał przekuć na realną pracę.

Sporo osób chcących zarabiać w ten właśnie sposób, długo poszukuje jednak konkretnych witryn, które dadzą im taką możliwość. Przeszkoda w szybkim dotarciu do nich jest często banalna do bólu. To właśnie nieznajomość samego pojęcia „copywritingu” i przestarzałe skojarzenia z nim. Tymczasem, jeśli tylko wpiszesz w wyszukiwarce „copywriting” w pakiecie z kilkoma innymi słowami (zarabianie, teksty, zlecenia itp.), ukaże się przed Tobą całkiem dużo platform poświęconych właśnie odpłatnemu tworzeniu treści.

Sam korzystałem i zarabiałem na kilku, pozwól więc, że choć w jednym zdaniu je opiszę:

  • https://goodcontent.pl – to chyba jeden z największych serwisów tego typu, które znam. Zazwyczaj z drugiej strony jako zleceniodawca. Portal działa na zasadzie zbliżonej do giełdy – zleceniodawcy tacy jak ja, wrzucają informację o tym jakich tekstów potrzebują. Następnie copywriterzy, którzy są już w bazie – mogą „zaklepać” takie zadanie i zacząć je realizować.
  •  https://gieldatekstow.pl – z tego portalu korzystałem bardzo rzadko ale wiem, że wielu znajomych copywriterów zarabia na nim całkiem sporo. Funkcjonalności są bardzo podobne jak do serwisów powyżej ale niestety zleceń jest chyba dużo mniej. Nie masz zleceń? Weź na warsztat najbardziej oblegane tematy (zawsze na topie są pożyczki, kredyty, kryptowaluty itp) a potem wystaw je na giełdzie. Nie sprzedasz ich od razu – po prostu przez jakiś czas tam poleżą, aż ktoś będzie ich potrzebował. Im bardziej potrafisz wyczuć trendy tym szybciej uda Ci się je sprzedać. Idealnie żeby zacząć lub wykorzystać wolny czas do szlifowania pióra.
  • https://textbroker.pl – portal nie polski, choć w Polsce działający. Działa podobnie jak powyższe i z wielu znajomych content marketingowców go sobie chwaliło.
  • https://www.whitepress.pl – to portal rzeka 🙂 Gigantyczny wręcz w swoich możliwościach portal. Nie da się nawet w kilku zdaniach opowiedzieć jak wiele można z niego wyciągnąć. Z jednej strony to portal dla blogerów – to platforma kontaktu pomiędzy markami a influancerami. Z drugiej strony to portal dla ludzi z branży SEO (wspominał o nim między innymi Szymon Słowik w podcaście), którzy chcą pozyskać mocne linki. Z trzeciej strony (i ta Cię interesuje najbardziej) to portal w którym możesz zacząć zarabiać na pisaniu tekstów.

Oczywiście to tylko niektóre z portali na których możesz zacząć zarabiać. Masz do wyboru różne strony, które zrzeszają zarówno zleceniodawców, jak i copywriterów. Tych, którzy potrzebują tekstów i tych, którzy je piszą. Niektóre z platform dają jedynie możliwość wystawiania zleceń i podejmowania się ich, inne z kolei oferują pole do popisu dla copywriterów, by ci mogli zamieszczać swoje teksty na sprzedaż. Warto też wspomnieć chociażby o oferii gdzie również pojawia się wiele zleceń.

Najczęściej, by w ogóle zarejestrować się na danej platformie jako copywriter, należy napisać tekst próbny, który zweryfikuje „dar pisarski”. Jeśli przejdziesz ten test pomyślnie, copywriting stanie przed Tobą otworem. Można wtedy korzystać z listy ogólnodostępnych zleceń, sortować je pod względem daty dodania, wysokości stawki i innych kryteriów, można zarezerwować tekst do napisania, jeśli zlecenie jest zachęcające. Szczegóły techniczne zależą od konkretnego portalu, lecz uniwersalia wyglądają w ten właśnie sposób. Jeśli zleceniodawcom spodoba się Twój styl pisania, bardzo często zdarzy się, że otrzymasz zaproszenie do współpracy długoterminowej. Po jakimś czasie, gdy „na koncie” ma się już przyzwoitą liczbę tekstów i wystarczającą wprawę, można założyć copywriterskie portfolio. To bardzo istotne – większość z wymienionych portali ma dwie ważne funkcje. Pierwsza z nich to możliwość cofnięcia tekstu do poprawek (co finalnie jest odnotowane na Twoim koncie). Druga to ocena współpracy – im więcej pozytywnych ocen otrzymasz tym lepiej, ponieważ praca, jaką jest copywriting, to bowiem nie tylko poszukiwanie zleceń, ale i… bycie poszukiwanym.

Jeśli chcesz znaleźć pracę jako copywriter możesz też spróbować napisać bezpośrednio w co najmniej 4 miejsca:

  • agencje SEO – to chyba główny klient rynku – to oni potrzebują bardzo dużo (często nisko jakościowych) tekstów – zarówno na strony klientów, na strony zapleczowe (zaraz o tym więcej).
  • agencje marketingowe – to specyficzny temat – tutaj przyda się już trochę doświadczenia i obycia, aby wiedzieć jak tworzyć dobre treści, które sprzedają.
  • serwisy treściowe i redakcje – poszukaj portali tematycznych np. o zdrowiu, sporcie czy czymkolwiek innym. Tego typu serwisy zarabiają na tym, że bardzo regularnie publikują treści, dzięki temu więcej ludzi ich odwiedza, więc zarabiają więcej na reklamach. Jestem przekonany, że jeśli spróbujesz w kilka miejsc, któraś redakcja w końcu zamówi od Ciebie kilka artykułów.
  • sklepy internetowe – opisy produktów, kategorii czy w końcu prowadzenie bloga firmowego. Prawie żaden znany mi przedsiębiorca nie ma na to czasu. Prędzej czy później jeśli chce osiągnąć sukces w tej branży – musi o to zadbać. Prawdopodobnie więc będzie to zlecał na zewnątrz. To idealne zlecenie dla Ciebie – początkującego copywritera.

Copywriter – ile zarabia na tym całym copywritingu?

ile zarabia copywriiter

Odpowiedź na tak postawione pytanie może się wydawać nieco paradoksalna. Otóż możesz liczyć dokładnie na takie zarobki, jakich faktycznie oczekujesz. W branży kreatywnej i marketingowej nie ma granic. Możesz w nieskończoność wręcz skalować swoją działalność. Nie ma też jednego słusznego cennika. Pisałem o tym w kursie – JAK ZACZĄĆ ZARABIAĆ PRZEZ INTERNET  w artykule Gdzie jest kasa?. Ogranicza Cię właściwie tylko czas i zdrowy rozsądek. Czy lepiej napisać 10 artykułów po 100 zł każdy czy może 20 artykułów ale łatwiejszych za 60 zł każdy? A może lepiej opisać 1000 produktów w sklepie internetowym?

Bardzo często dla mniej kreatywnych copywriterów górną granicą jest dochód miesięczny od 5 do ok. 7 tysięcy złotych. Mediana wg portalu wynagrodzenia wynosi około 3400 zł. To i tak całkiem nieźle, co nie? 

Najprościej zacząć szukać zleceń na goodcontent – sprawdź tutaj.

Podejście copywritera do copywritingu wpływa na sytuację rynkową w jego zakresie. Jeśli czyimś celem jest jedynie „dorobienie”, a nie pisanie jako główne źródło zarobku, można zadowolić się przecież dość niskimi stawkami. Im więcej zatem copywriterów bazuje na dorabianiu, tym więcej też pojawia się zleceń za marne stawki, gdyż w końcu i takie znajdą swoich „adoratorów”. Rynek copywritingu to prawdziwie wolny rynek. Nie spotkasz się z żadnymi sztywnymi regułami, które odgórnie ustalałyby wysokość stawki za, dajmy na to, 1000 znaków. Bywa i tak, że na danej platformie minimalna stawka to dosłownie grosze. Dwa zbliżone do siebie zlecenia (tak pod względem tematycznym, jak i objętościowym, np. na 5000 znaków) mogą oferować zapłatę w wysokości 10 lub… 50 złotych.

Przeważająca większość dostępnych zleceń opiewa na stawki niezbyt imponujące, lecz cel w postaci utrzymania się z copywritingu nie jest jakimś niedoścignionym marzeniem. Trzeba po prostu wgryźć się w funkcjonowanie platformy i wiedzieć, w jaki sposób „polować” na zlecenia z godziwymi stawkami. Wymaga to poświęcenia niemałych nakładów czasu i energii, lecz ostatecznie opłaca się to. Z biegiem czasu, ten sam zarobek wygeneruje się o wiele szybciej. Może być i tak, że przybędzie zleceń prywatnych, ale wtedy zaistnieje też możliwość negocjacji stawki. Kooperacje prywatne to zresztą także większa elastyczność w doborze tematów. Z pewnością są takie dziedziny, w których czujesz się lepiej, wobec czego zleceniodawcy zauważą to i będą skłonni zapraszać Cię do pisania tekstów, których tematyka „leży” Ci najbardziej. Jedno jest pewne – w kwestii zarobków trzeba zorientować się, jak kształtują się realia cenowe i dopasować do nich swoją normę. Wskazane jest postanowienie przed samym sobą, ile chce się zarobić miesięcznie, rozbicie tej kwoty na „dniówki” i konsekwentne dążenie do realizacji postanowienia. Łatwo w ten sposób zorientujesz się, jaka będzie dla Ciebie subiektywna stawka minimalna, poniżej której nie warto w ogóle podejmować się zlecenia.

Zleceń z kiepską stawką (np. 15 zł netto za 5000 znaków) nie warto brać również i z tego powodu, że copywriting nie jest… pracą fabryczną. Ile godzin jesteś wstanie przepracować w fabryce?

Kiedy kilka lat temu zaczynałem wchodzić na rynek pracy – pracowałem w fabryce metalowych mebli. Pisałem o tym w artykule dla Zdalnego Ninja –  blog o pracy zdalnej – znajdziesz go tutaj. Zdarzały się dni, kiedy pracowałem 14-16 godzin. Nic niezwykłego prawda?

Teoretycznie, gdyby napisać codziennie osiem całkiem długich tekstów za wspomniane 15 złotych, można byłoby uzyskać pensję porównywalną do tej, jakiej dorobisz się pracując fizycznie np. w fabryce. Jeśli jednak faktycznie z copywritingu chcesz się utrzymać, taka wizja jest absurdem i całkowicie mija się z celem. By napisać naprawdę dobry tekst, potrzebne są do tego bowiem świeży umysł oraz kreatywność. Pisząc np. osiem długich tekstów z rzędu (z niedługimi przerwami), trudno o zachowanie tej świeżości. W przeciwieństwie do wielu innych zawodów, pisanie po prostu MUSI sprawiać przyjemność. Nie da się podchodzić do tej pracy zupełnie rutynowo i uzyskiwać pożądane efekty (w postaci dobrych tekstów). Z artykułów pisanych pod wpływem presji przebija wyraźnie sztampowość, nuda, monotonia.

Z drugiej strony – jeśli w Twoim budżecie domowym brakuje trochę środków – to od czasu do czasu można trochę „docisnąć” i zarobić więcej 🙂

Jak zarabiać na copywritingu?

Copywriter pisze wszystkie teksty, jakie tylko można sobie wyobrazić – i naprawdę, nie jest to stwierdzenie na wyrost. Największe zapotrzebowanie jest na opisy produktów oraz notatki blogowe. Pisze się jednak również teksty informacyjne, a także te z pogranicza ciekawostek. Tworzy się treści o zjawiskach znanych od dawna, bądź wydarzeniach bieżących. W natłoku zleceń można znaleźć tematy, w których copywriter doskonale się orientuje; zazwyczaj jednak najsilniejszym bodźcem motywacyjnym jest przyzwoita stawka za tekst. Wówczas (niezależnie od znajomości tematu) copywriter przeprowadza research w poszukiwaniu informacji, które następnie sparafrazuje. Parafraza to – w tym kontekście – ułożenie tych samych elementów w nową, unikalną kombinację. Tutaj elementami są słowa i złożone z nich informacje, a tekst to utworzona z ich pomocą kombinacja. Mówiąc najprościej, copywriter bardzo często korzysta z różnych internetowych źródeł, a później pisze na ich podstawie „własnymi słowami”.

Chcesz spróbować swoich sił? Sprawdź goodcontent – tam najłatwiej chyba złapać pierwsze zlecenia.

Jak nadmieniłem, musi towarzyszyć temu lekkie pióro – najpotężniejszy atut copywritera. To ono sprawia, że te same informacje mogą zostać ujęte o wiele ciekawiej, choć nie trzeba odkrywać żadnej Ameryki. Tam, gdzie pozostaje pole manewru dla kreatywności, tam można się nią wykazać, dlatego rzadko kiedy robi się parafrazę sensu stricto. Zawartość merytoryczna musi jednak zostać „powielona”, choć, oczywiście, nie słowo w słowo. W ten właśnie sposób powstaje zdecydowana większość tekstów, niezależnie od ich różnorodności.

To dlatego bardzo często „roznoszą się” treści z błędami – to właśnie dlatego tak często powstają różne mity. W szczególności dotyka to branży technologicznej – wystarczy, że jeden duży portal puści u siebie jakąś informację, np. o wyposażeniu nowego telefonu albo dacie premiery i… zaczyna się. Nawet jeśli oryginalny portal po chwili dokona sprostowania – treść poszła w świat i wszędzie przeczytasz podobną informację.

Lecz w copywritingu ma się do czynienia również z tekstami typowymi tylko dla tej branży. O czym mowa? O tzw. preclach lub zapleczówkach.

Precle, nazywane też tekstami preclowymi lub zapleczówkami to zazwyczaj króciutkie teksty, nie wykraczające przeważnie poza 1500 znaków. Mimo że nawet to, co kreatywne, ma również wymiar funkcjonalny, precle to – w świecie tekstów – typowe narzędzia. Nie muszą być pisane z polotem, gracją, nie muszą być nawet szczególnie sensowne. Raczej nikt ich nie będzie czytał poza robotami sieciowymi. Ich niemalże jedyną funkcją jest zapewnienie lepszego pozycjonowania innych stron. W uproszczeniu precle (czyli wręcz całe serwisy wypełnione tego typu treściami) pisze się po to, by Google umieszczało daną stronę wyżej w wynikach.

Takie teksty muszą być więc mocno nasycone frazami kluczowymi, choć merytorycznie mogą graniczyć z bzdurą (choć i to się zmienia). Również jednak i precle należy pisać z zachowaniem poprawnej ortografii, gramatyki oraz interpunkcji. Pisanie takich tekstów to swoista „praca na akord”. Jeśli copywriter nie ma zamiłowania do sensu, ale zna po prostu zasady pisowni i „ogarnia” preclową konwencję, może się w niej odnaleźć. Można wówczas, bez nadmiernej troski o sens i formę, „trzaskać” precel za preclem – nie tracąc pasji do niuansów języka polskiego, bo trudno stracić coś… czego się nie miało. Zapotrzebowanie na typowe precle powoli jednak słabnie. Dzieje się tak, ponieważ algorytmy Google robią postęp. Dzięki temu granica między przyswajalnością przez algorytm, a atrakcyjnością dla internauty, stopniowo zaciera się.

Jeszcze dawniej (choć wciąż znajdziesz tego typu zlecenia) można było zarobić na teksach synonimizowanych. Krótki przykład. Aby napisać taki artykuł stosuje się dwa znaki dodatkowe znaki: „{}” oraz „|”.

W nawiasie umieszcza się wyraz z synonimami, które rozdziela się tylko i wyłącznie pionową kreską, bez używania spacji.

Przykład:

{Dlaczego|Czemu|Po co} miałbyś pisać {teksty|treści|content marketing} na {zamówienie|zlecenie|zawołanie}?

Z tego teksty odpowiednie programy zwane mieszarkami mogą utworzyć nawet kilkadziesiąt różnych wariantów. Np:

  • Dlaczego miałbyś pisać treści na zamówienie?
  • Po co miałbyś pisać content marketing na zawołanie?
  • Czemu miałbyś pisać teksty na zlecenie?
  • itd

A teraz wyobraź sobie, że taki tekst ma kilkanaście linijek! Możliwości stworzenia milion wierszy z jednego tekstu. Dziś to coraz rzadziej stosowana praktyka – głównie dlatego, że roboty zaczęły się uczyć tego typu wzorców i coraz trudniej je oszukać.

Dobry copywriter czyli kto?

kim jest copywriter i ile zarabia

Odpowiedź na to pytanie interesuje zarówno copywritera, jak i zleceniodawcę. Ten pierwszy chce być dobry, drugi zaś chce wiedzieć, jaki copywriter na takie miano zasługuje, aby właśnie z nim kontynuować współpracę. Liczba napisanych tekstów może być pewną sugestią, aczkolwiek nie powinno być to kryterium nadrzędne. Na rynek wchodzą przecież nowi copywriterzy, którzy poza internetem piszą być może od dawna i wyrobili sobie naprawdę dobry styl. To, ile zaakceptowanych tekstów copywriter napisał, może być jak sugerowanie się oceną filmu. Czasami nie kierujesz się oceną społeczności, oglądasz film i oceniasz go dobrze mimo słabej oceny lub vice versa. Tutaj… zbliża się ważny wniosek.

Aby wybrać dobrego copywritera, sam zleceniodawca musi być w jakimś stopniu „koneserem” języka polskiego. Powinien być w miarę oczytany – nie tylko jeśli chodzi o teksty zamieszczane w internecie. Czytanie książek nie powinno wychodzić z mody. To samo zresztą tyczy się samego copywritera, o czym jednak wspomnę jeszcze później. Co jasne, nie każdy z nas ma takie same zdolności w każdym kierunku, lecz nie jest to też wymagane. Są wśród nas tacy, którzy nie potrafią zanadto śpiewać, ale doskonale wychwytują osoby, które robią to znakomicie. Chodzi więc o obycie się ze słowem pisanym. To ono wskaże, którzy copywriterzy piszą dobrze, a którym się tylko tak wydaje. Rzecz jasna, współpraca długoterminowa pozwala również zaobserwować, czyjego autorstwa teksty zyskują największe liczby wyświetleń.

Skoro pytanie postawione w podtytule interesuje obie strony współpracy, więcej na ten temat (bardziej dla zaspokojenia głodu wiedzy copywritera) napiszę jeszcze pod koniec. Tymczasem, przejdę do kwestii bardziej przyziemnej.

Dobry copywriter to też taki, który ma rozległą wiedzę z zakresu marketingu. Warto, abyś poznał takie pojęcia jak content marketing, naming, SEO (w szczególności znajomość stosowania odpowiednich nagłówków), branding, psychologia reklamy, język korzyści itp. Dzięki temu po prostu będziesz sprytniejszy i lepszy niż „przeciętni”. A to pozwoli zarobić więcej. A skoro już przy zarobkach jesteśmy!

Copywriting – jak się rozliczać?

Jeśli chodzi o rozliczanie, jest tutaj kilka opcji do wyboru, a wskazanie najlepszej nie jest jednoznaczne. Ten temat (w kontekście rozliczania pracy freelancera) na pewno wróci jeszcze do mnie na bloga.

Warto pamiętać, że copywriter nie jest dziennikarzem ale od strony prawa, może korzystać z różnych ulg z tej grupy zawodowej. Między innymi z ulgi czyli 50% koszty uzyskania przychodu w PIT. Oznacza to, że możesz płacić dużo niższe podatki. Innymi słowy – jeszcze więcej kasy ląduje w Twojej kieszeni 😀

Najczęściej wchodzi w grę rozliczanie się na podstawie umowy o dzieło. To rozwiązanie najprostsze, a przy tym optymalne – zwłaszcza dla tych, którzy nie zajmują się pisaniem systematycznie. W tym przypadku, podpisuje się z klientem dokument, który określa, o jakim „dziele” (tu: tekście) mowa, kiedy ma być napisany i za jaką stawkę. Umowa o dzieło sprawia, że zleceniodawca płaci za treść, nie natomiast za poświęcony mu czas i pracę jako taką, co odróżnia umowę o dzieło od innych umów.

Umowę dzieło stosuje się najczęściej przy kooperacji jednorazowej, aczkolwiek podpisywanie takiej umowy regularnie z jednym klientem nie rodzi trudności. Ten rodzaj umowy wykorzystują też niektóre serwisy, o których wspomniałem na początku. Platforma sama dba wtedy o całą pracę związaną z przygotowywaniem umów, dostarczając właściwe dokumenty do podpisania – zarówno copywriterom, jak i zleceniodawcom. Dokumenty? Skąd liczba mnoga? Otóż za wykonanie dzieła wystawiany jest też rachunek; ten stanowi podstawę do rozliczenia podatku. Ma ono miejsce raz w roku.

A propos kwestii podatków – umowa o dzieło jest intratna fiskalnie. Jest tak, ponieważ prawa autorskie przekazywane są klientowi, toteż nie ma przeszkód dla zastosowania podwyższonych kosztów uzyskania przychodu. Faktycznie, jako copywriter płacisz jedynie 9% podatku od zarobku; 91% zostaje w Twojej kieszeni.

Umowa o pracę, umowa zlecenie

Jeśli w grę wchodzi naprawdę ścisła współpraca, umowa o zlecenie czy też umowa o pracę sprawdzają się lepiej. Chodzi o taką współpracę, w której klient do tego stopnia ceni copywritera, że to właśnie na niego chce „postawić”, z nim współpracować i płacić mu regularne wynagrodzenie. Treść umowy musi zawierać zakres powinności, a także stawkę za dany okres pracy – jednostką może być zarówno miesiąc, jak i np. godzina. Zarówno umowa zlecenie, jak i umowa o pracę, pociągają za sobą wynagradzanie copywritera za sam fakt, że ten pracuje. Copywriter dostanie więc zapłatę nawet wówczas, gdy przedmiot umowy nie zostanie ukończony.

Tak samo jak umowa o dzieło, obydwa rodzaje umów rozliczane są raz do roku w oparciu o PIT przedłożony przez pracodawcę/zleceniodawcę. Trzeba jednak przyznać, że umowa o pracę i umowa zlecenie nie są tak dochodowe, co umowa o dzieło. Zastosowanie podwyższonych kosztów uzyskania przychodu jest możliwe, lecz dochodzi obowiązek opłacenia różnych składek – choćby ZUS. Kosztami tymi obarczany jest natomiast pracodawca, toteż copywriter nie jest tego świadkiem. Niemniej, fakt ten wpływa w oczywisty sposób na niższą stawkę netto, którą jest się w stanie wynegocjować.

Z drugiej strony, wspomniane składki to w ostateczności plus dla wszystkich, którzy cenią sobie poczucie bezpieczeństwa. Płatny urlop, opieka zdrowotna, odkładanie na emeryturę, ubezpieczenie – wówczas to wszystko jest możliwe. Reasumując – tego rodzaju umowy są korzystne dla copywriterów ceniących bardziej stabilność niż wolność. Stabilność daje pewne minimum, wolność – potencjalną nieograniczoność zarobków. Copywriter-freelancer postawi więc raczej na umowę o dzieło albo… no, właśnie.

Własna działalność

Gdy copywriter zarabia na pisaniu często i gęsto, zgarniając miesięcznie niezłą sumkę, może zastanowić się nad otwarciem własnej działalności. Przede wszystkim musisz zrozumieć podstawy biznesu 🙂 Firmy szukają kosztów. Koszty pozwalają płacić im mniejsze podatki. Z drugiej strony większość znanych mi przedsiębiorców (również tych „większych”) cierpi na chroniczny brak czasu. Podpisywanie kilku umów miesięcznie, odsyłanie ich do księgowej, czasami poprawienia błędów (a zdarza się ich mnóstwo, zły adres, błąd w PESELu itd) czy w końcu obowiązki księgowe (przelewanie podatków w różne miejsca, wysyłanie pitów rocznych itd) nie jest wcale takie wygodne. Jeśli więc copywriter posiada własną firmę – stanowi wielką ulgę dla przedsiębiorców. Po prostu – Ty jako copywriter wystawiasz fakturę, przedsiębiorca ją opłaca i wysyła do księgowej. Koniec tematu.

Ale dla copywritera to też sporo nowych obowiązków. To co wcześniej musiał zrobić zleceniodawca, teraz musisz zrobić Ty. Co prawda daje to możliwość większego zarobku ale na początku może Cię lekko przerażać. Choć dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć:

  • własny biznes nie musi być taki trudny
  • zarabiam znacznie lepiej
  • koszty prowadzenia własnej działalności nie są takie straszne jak myślałem, że będą 🙂

Faktem jest, że własna firma to stałe obowiązki i wydatki. Czekają Cię one w każdy miesiąc, bez względu na to, czy podejmujesz się wielu, niewielu czy… żadnych zleceń.

Dlatego też nie jest to polecane copywriterowi słabo zaawansowanemu i równie słabo rozeznanemu na rynku tekstów. Jeśli jednak taki „żółtodziób” i tak dysponuje innym głównym źródłem zarobku, wówczas założenie własnej działalności ma sens. Tak czy inaczej, prowadzenie firmy zajmuje czas, którego siłą rzeczy może zabraknąć na pracę jako taką. Nawet jeśli zlecisz księgowość komuś innemu, kilka godzin co miesiąc przesiedzisz nad formalnościami. Własna firma oznacza jednak opcję wystawiania faktur VAT, a trzeba wiedzieć, że dla pewnych klientów są one obligatoryjne.

Dlaczego copywriterzy są potrzebni?

copywriter

Wielu ludzi boi się, że zostaną niedługo wymienieni na roboty. I faktycznie – wiele miejsc pracy można zoptymalizować. Kierowca? Po co skoro są samochody i (już niedługo) ciężarówki autonomiczne. Produkcja w fabryce? No proszę Cię!

Ale jeszcze wiele czasu zajmie robotom umiejętność pisania kreatywnego i krytycznego. Do tego po prostu trzeba intelektu! Zresztą tak samo jak w sprzedaży, gdzie niezbędny jest kontakt z klientem. Zresztą dużo opowiadałem o tym w moim kursie Skuteczne techniki sprzedażowe.

Dlaczego ludzie w ogóle zlecają pisanie tekstów? Czyżby sami nie potrafili ich napisać? Cóż… pisać każdy może – jeden lepiej, drugi gorzej. A chodzi przecież o tę pierwszą opcję. Tak czy inaczej, treści są po prostu potrzebne – kiedy otwiera się firmę, najczęściej krótko później otwiera się i witrynę www, która ją reklamuje, informuje o usługach/produktach. Czasami jest to opcja 2 w 1, a więc sklep internetowy. Potrzebni są więc m.in. informatycy, programiści, jak i… copywriterzy. Strona musi bowiem prezentować się dobrze zarówno od strony wizualnej, jak i funkcjonalnej oraz merytorycznej. Za tę ostatnią odpowiadają osoby, których fachem jest pisanie dobrych tekstów.

Treści są zresztą niezbędne nie tylko patrząc przez pryzmat wartości merytorycznej, ale i pod kątem rankingów Google. Cokolwiek w internecie się prowadzi – sklep, bloga, portal informacyjny… teksty powinny być zarówno ciekawe oraz przyciągające uwagę, jak i unikalne, nie zaś skopiowane i wklejone z tych już dostępnych. Ludzie zlecają więc pisanie tekstów z tej racji, że są one potrzebne tak czytelnikom, jak i algorytmom wyszukiwarek, co i tak wzajemnie się dopełnia. Dla niektórych np. pisanie bloga to pasja i pisanie pod wpływem weny, dla innych blog to jedynie forma zarobku; wtedy zlecanie tekstów ma sens. Jeśli nie prowadzi się bloga, ale jakąkolwiek inną stronę, pisanie tekstów zleca się często nawet wówczas, kiedy samemu ma się takie umiejętności. Powód jest prosty – mnóstwo innych obowiązków i goniących terminów, wobec czego tworzenie treści zleca się komuś innemu.

Jest też przyczyna tak prosta, że niekiedy wręcz niedostrzegalna: oszczędność czasu. Wiem, myślisz teraz: „Oszczędność czasu? Ale przecież czas… to pieniądz!”. W internecie drzemie potencjał o wiele większych zarobków; większych, a jednocześnie bez poświęcania takich zasobów czasu i wysiłku, których wymaga pisanie tekstów.

Osoby z żyłką biznesmena, bardzo przedsiębiorcze, z olbrzymią samodyscypliną i równie dobrą samoorganizacją… nie będą spędzać godzin na tworzeniu treści. Owszem, czas to pieniądz, ale dla niektórych ten sam czas to o wiele większy pieniądz. Dlatego copywriter bardzo się cieszy, gdy za tekst, któremu poświęcił godzinę, otrzyma np. 150 złotych. Oznacza to jednak, że zleceniodawca jest w stanie to 150 zł poświęcić, ponieważ ów tekst, już opublikowany, wygeneruje tyle wyświetleń, że długofalowo zarobi na nim kilkukrotnie więcej.

Jak zostać dobrym copywriterem?

Sprawdza się tu powiedzenie „trening czyni mistrza”, ale nie chodzi jedynie o trening pisania. Systematyczne czytanie różnych autorów również pomaga w doskonaleniu własnego fachu. Jeśli sam miewasz przypływy weny, warto, byś wykorzystał je i spisywał swoje przemyślenia – niezależnie od tego, czy doczekają się one jakiejkolwiek publikacji. Jeśli jakieś tematy szczególnie Cię interesują, wówczas zarówno czytanie o nich, jak i pisanie, pozwala pobudzić kreatywność. Mózg łączy wtedy tę cechę z samą czynnością pisania. Im więcej więc czytasz i piszesz z własnej chęci, tym łatwiej będzie przychodzić Ci motywacja do dokształcania się, a także ujmowania niezbyt fascynujących Cię tematów w – mimo wszystko – ciekawy sposób.

Czy padło słowo „dokształcania”? Owszem, zajmując się copywritingiem, siłą rzeczy nabywa się nową wiedzę. Nie trzeba często dogłębnie zapoznawać się z materiałem i utrwalać go, by następnie – bez zaglądania w tekst bazowy – napisać unikalny tekst na ten sam temat. Nawet jeśli nie będziesz robić tak za każdym razem, przyswoisz nowe dane, co uświadomisz sobie nawet o wiele później. Widać więc, że zarówno czytanie oraz pisanie „własnym sumptem”, jak i typowy tok pracy copywritera… to elementy tego samego treningu, który kompleksowo pozwala na doskonalenie się. Dodam, że bardzo pomocne jest pisanie odręczne. Kiedy tylko masz okazję, uskuteczniaj je, ponieważ mózg rozwija się wtedy lepiej także pod względem werbalnym.

Czytanie różnych autorów sprawia, że w dużej mierze nieświadomie „nasiąka” się różnymi stylami pisania, ale taka różnorodność jest dla mózgu niezwykle ożywcza. Sprawia, że z Twojego pisania wyłania się nowy, indywidualny styl, który w jakimś stopniu zawsze pozostaje zasługą połączenia innych. Zwiększa się po prostu zasób słów. Wszystkie wymienione elementy pozwolą Ci pisać coraz lepiej, w co wlicza się także umiejętność ciekawego pisania przy jednoczesnym dostosowaniu się do specyfiki internetu. Często potrzebne jest w końcu zawarcie odpowiednio dużej ilości słów kluczowych (nie są one potrzebne tylko przy wspomnianych preclach). Kiedy nie operuje się słowami ze swobodą, trudno jest umieścić te „klucze” tak, by nie raziły swoją sztucznością.

Gdy copywriter stosuje się do w/w wskazówek, zaczyna uświadamiać sobie również bardzo istotną rzecz: tzw. „lanie wody” jest nieuchronne, ale wymaga po prostu właściwych proporcji. Tekst nie jest przecież atrakcyjny przez sam ładunek informacyjny, ale też formę. Gdyby jedyną zaletą tekstu miała być jego zwięzłość i kondensacja, wszystkie treści wyglądałyby jak oschłe, encyklopedyczne opisy złożone z krótkich, jednokrotnie złożonych zdań. Język polski jest na tyle bogaty i elastyczny, że połączenie finezji z informacją nie rodzi specjalnych trudności. Jest to możliwe, gdy trenujesz na wyżej wymienione sposoby. Tak oto w mózgu powstają nowe sieci neuronów, które coraz bardziej ułatwiają dobre pisanie.

Jakie książki warto czytać, aby nauczyć się podstaw copywritingu? Przygotowując się do napisania tego artykułu przeczytałem kilka książek oraz kurs, które zdecydowanie mogę polecić:

Najlepszy kurs na rynku dot. copywritingu znajdziesz u Agnieszki Skupieńskiej – kliknij tutaj i dowiedz się więcej.

Czy copywriting to coś dla Ciebie?

Jeśli jak dotąd copywriting był dla Ciebie pojęciem dość enigmatycznym, mam nadzieję, że ten wpis rozjaśnił je w sposób wyczerpujący. Copywriting to z jednej strony wszystko to, co wiąże się z pisaniem i całym zestawem zasad, które poznałeś już w szkole. Z drugiej strony, niesie ze sobą szereg dodatkowych reguł, które wynikają z charakteru internetu. Jest to zarówno sposób na dorobienie, jak i metoda na główne źródło zarobku. Zajęcie dla rzemieślników, pasjonatów i tych, którzy potrafią oba podejścia łączyć. Copywriting to również kolejne potwierdzenie starego powiedzenia, które można byłoby sparafrazować następująco: „pieniądze są rozsiane po internecie – trzeba tylko po nie sięgnąć”. Sięgnij i Ty – zwłaszcza, jeśli słowo pisane jest Twoim żywiołem.

55 Responses

  1. Czyli rozumiem, że bawimy się w fachowców z danej dziedziny, lub ich udajemy, gdy się najpierw poduczymy. Jeśli o mnie chodzi, to jest to byt pracochłonne w stosunku do codziennych innych obowiązków, a i w pisaniu nie czuje się zbyt pewnie (przecinki, zrozumiała składnia itp.) Trochę bym się wstydziła za błędy.Tu bym się nie sprawdziła.
    A co z tzw „zarabianiem przez klikanie”? I coś mi się zdaje, że to tej działalności (niezależnie którą opcję by wybrać) trzeba najpierw mieć swojego bloga lub stronę www z moją tematyką, którą się pasjonuję? Czy dobrze to rozumiem? Przepraszam za moje zacofanie, ale dopiero staram się to wszystko zrozumieć, a nie zdążyłam jeszcze przeczytać zbyt wiele artykułów na ten temat tak od deski do deski i ze zrozumieniem. Pytań mam więcej niż marzeń (a mam ich trochę 🙂 🙂

    1. W pewnym sensie copywriter to właśnie taka osoba. Która umie się szybko uczyć lub redagować treści dostarczone przez klienta.

      Jeśli chodzi o zarabianie na afiliacji <- kliknij aby przeczytać artykuł na ten temat> czyli „klikanie” to trochę bardziej skomplikowane. Zasadniczo nie musisz mieć swojego bloga- wystarczy zbudowana społeczność, która reaguje na Twoje wiadomości. Na Facebooku jest kilka popularnych fanpage, które promują np. śmieszne produkty z aliexpresu. Wszystkie linki są z afiliacją. Znam kilka dużych baz newsletterowych, które również z tego żyją.

      Blog jest wygodny i prosty. Ale to nie jedyny sposób. Jak mawia mój kolega – daj mi zasięgi a ja znajdę sposób na monetyzację 🙂

      Sprawdź inne artykuły na moim blogu – w szczególności cały cykl jak zarabiać w internecie .
      Powodzenia! Dawaj znać jak Ci idzie 🙂

  2. Coraz bardziej przekonuję się, że to zajęcie idealne dla mnie. Teraz nastąpi faza szlifowania tematu. Kiedyś porzuciłam ten temat ale on ciągle do mnie wraca 🙂

    1. Cóż mam podobnie 🙂 Regularnie wraca to do mnie jak rykoszet. Teraz po kilku latach… to ja zatrudniam copywriterów 🙂

  3. Chwilkę zajęło mi zanim zdecydowałem się postawić pierwszą literę w tym komentarzu. Temat Copywritingu wcześniej przewijał się przez moje życie, co prawda ledwo ocierając się o moją skórę i chęć pisania. Ale dotąd nie trafiłem na tak motywujący tekst 🙂
    Jak wszystko – wymaga treningu. Może w tym roku uda zrobić mi się podejście. Przyjemność z pisania i możliwość zarabiania tym samym brzmi jak praca marzeń. Po wielu poszukiwaniach mogę stwierdzić śmiało, że aby taką mieć – najlepiej samemu taką stworzyć 🙂

    Dzięki za te informacje! Najlepszego! 🙂

    1. Cześć Rafał 🙂 i zacząłeś prawie poetycko 🙂 To ciekawe co piszesz, bo w sumie moim celem nie było to napisanie tekstu motywacyjnego ale… sam się prosisz 🙂

      W Twoim przypadku nie planuj, nie myśl, nie kombinuj – zacznij robić. Po prostu spontanicznie RÓB! Dobrych copy jest nadal stosunkowo nie wielu…

  4. Cześć Michał.
    mam pytanie w sprawie tych portali, na których można wystawić gotowy tekst i czekać aż ktoś go kupi (i pozostałych, gdzie po prostu przyjmuje się zlecenia) – czy trzeba mieć założoną działalność, żeby z tego korzystać?

    Pozdrowienia

    1. Cóż nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie 🙂 Zgodnie z prawem, jeśli wykonujesz pewne działania, które przynoszą Ci dochód w sposób cykliczny – teoretycznie powinnaś założyć działalność. Ale pamiętaj o 2 rzeczach 1) o kwocie wolnej od podatku 2) większość portali umożliwia wypłatę na podstawie umów o dzieło/zlecenie 🙂

      1. Właśnie, o to chodzi. Bo ja do tej pory rozliczałam się na podstawie um.zlec lub um.odzieło. I nie było dla mnie jasne, czytając regulamin Giełdy tekstów, czy możliwe jest podpisanie takiej umowy przy realizacji zlecenia z portalu lub pisaniu tekstu i wystawianiu go „na giełdę” (nie korzystałam nigdy z portali tego typu). Czyli rozumiem, że wystawiam tekst i w teorii ten, kto go kupuje podpisuje ze mną umowę. Zgadza się?

        1. Z giełdami tekstów zazwyczaj spotkałem się z rozwiązaniem w którym na danym koncie zbierasz kasę za każde zrealizowane zadanie (tak jest np. na goodcontent) i dopiero jak osiągniesz minimalną kwotę do wypłaty – podpisujesz umowę Z PORTALEM (lub giełdą) i wtedy masz wypłacone środki. W tym przypadku giełda jest pośrednikiem. Na pewno tak to działało na txtbroker 🙂

          Więc – piszesz tekst, wystawiasz go na giełdę. Ktoś go kupuje, na Twoim koncie na danym portalu pojawia się wynagrodzenie. Kiedy zbierzesz minimalną kwotę do wypłaty lub zbierzesz kwotę którą chcesz wypłacić – podpisujesz umowę z giełdą 🙂

  5. Cześć Michał,
    mam pytanie odnośnie portali, na których można oferować gotowe już teksty albo łapać zlecenia. Czy na każdym z nich konieczne jest założenie działalności?

    Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź

  6. No nieźle, Michał… Siedzę właśnie w pracy ósma- szesnasta i marzę o ucieczce. Ktoś niżej napisał, że tekst niechcący wyszedł Ci motywacyjny. Zgadzam się i chcę dodać, że jest elegancko motywacyjny, zupełnie nie z kategorii tych: „Rzuć pracę, zarabiaj miliony, tylko regularnie to sobie wizualizuj i przyczep tablicę korkową z pinezkami i zdjęciem BMW cośtam”. Mi trochę ciśnienie skoczyło, bo w końcu załapałam o co chodzi w tym całym copywritingu. W sumie to chcę Ci podziękować, bo tekst jest szczery i konkretny, nie owijasz w bawełnę, a i po komentarzach widzę, że potrafisz po ludzku podzielić się wiedzą. Punkt szesnasta wychodzę z tego cyrku i zmieniam swoje życie, ale tylko tak na 50% (bo się troszkę boję, żartuję- umowa do końca października).

    1. Świetnie 🙂 Zacznij dorabiać a potem na spokojnie i płynnie przejdź z pracy etatowej na pracę zdalną 🙂
      Ciesze się, że artykuł Ci się podobał! A byłaś już na blogu Zdalny Ninja? Zerknij na zdalnyninja.pl/praca – ekipa niedługo zacznie wysyłać oferty pracy zdalnej 🙂

  7. Ja z kolei rzucę coś w ten deseń. Wiem, że mam łatwość sklecenia poprawnego pod względem gramatycznym, ortograficznym i stylistycznym, dobrze brzmiącego tekstu. Dużo czytam i nie mam problemu z wyrzuceniem z siebie „sprawiającego wrażenie” logicznego słowotoku. Myślenie i w ogóle kojarzenie abstrakcyjne to niemalże mój „znak firmowy” 🙂 jednakże to wszystko tylko w życiu codziennym czyli prywatnie. Biorąc pod uwagę powyższe „zdolności”, od czasu do czasu, nie bardzo jeszcze wiedząc co dokładnie mieści się w pojęciu copywriting, nachodziła mnie, być może naiwna myśl, że na pewno wymyślanie sloganów reklamowych nie sprawiałoby mi większych problemów a zatem, gdybym tylko spróbował mógłbym dorobić „z doskoku”, może na jakimś konkursie w necie – tak sobie marzyłem :). Ostatnio znów marzenie ożyło, stąd właśnie moja obecność tutaj :). Dziś jednak, po przeczytaniu Twojego tekstu mój zapał nieco ostygł ponieważ dotarło do mnie, że mimo posiadania super talentu ( nie mówię o sobie ale ogólnie :)), bez rozkminienia pojęć marketing, kontent, naming, branding, SEO w „branży” nic wiele nie znaczę. A już na pewno nic wiele nie osiągnę. Bo nawet jeśli udałoby mi się wygrać jakiś konkursik to tylko jednorazowy epizod i jak sądzę (nawet gdybym wygrał konkurs na nowy tagline dla facebook’a :)) to mimo wszystko z niewielkim prawdopodobieństwem „początku wielkiej kariery” bo po prostu jestem „nikim” i nie znam się na tajnikach branży. Szczerze mówiąc nie mam ochoty pisać tekstów na blogi czy broszurki, pisać tekstów liczonych na ilości znaków i takie tam, ale wymyślać slogany reklamowe czy ewentualnie nazwy firm czy produktów to już owszem. I tu moje pytanie: czy istnieją realne szanse na zarabianie pieniędzy tylko w zakresie wymienionych, interesujących mnie tematów? Gdzie szukać takich właśnie zleceń (slogany, nazwy)? I czy sądzisz, że ktokolwiek podjąłby współpracę z człowiekiem, który może i przejawia „odpowiednie” zdolności, wymyśla „co trzeba” ale jednak jest „nikim” w branży? Czy znasz przypadek kogoś kto ma taką lub podobną historię i jednak mu się udało? Pytam, bo nie wiem czy warto się łudzić czy może jednak zarzucić temat i zostać tu gdzie jestem czyli spokojny schemacik od poniedziałku do piątku od 7 do 15 za kasę która nie rozpuszcza ale i z głodu nie da umrzeć 🙂 🙂 🙂

    1. Ciężki temat Piotrze 🙂
      Faktycznie naming i branding są ze sobą blisko powiązana. Taka osoba o takich kompetencjach jak Ty jest bardzo potrzebna ale bardziej jako członek zespołu. Nie słyszałem chyba o kimś kto zajmowałby sie tylko tym. Ale jeśli temat jest dla Ciebie na prawdę bardzo interesujący to po prostu stopniowo się doszkalaj. Sugerowałbym systematyzować wiedzę, poprzez pisanie bloga na ten temat. Książek i pozycji w tym temacie jest sporo. Wkrótce może się okazać, że wielu Twoich klientów kojarzy Cię z tematem i będzie do Ciebie trafiać. To bardzo ciężka sztuka wycenić taką pracę- co myślisz kiedy powiem, że za podobne usługi widziałem ceny rzędu 20 000 – 30 000 zł? Robią wrażenie, prawda? Ale dla ludzi, którzy potrafią dobrze uargumentować, podpierając się wiedza i badania, że taka konkretna nazwa będzie skuteczniejsza, a dany slogan przyniesie więcej pieniędzy to się opłaca!

      1. Wielkie dzięki Michał, że pochyliłeś się nad moim tematem. Powiem również, że sens tego co napisałeś przemawia do mnie. Może rzeczywiście powinienem stopniowo i na luzie, bez przeciążania umysłu i przepalania zapału 🙂 zacząć przyswajać odpowiednią wiedzę i a nuż tak się w to wciągnę, że nawet nie zauważę kiedy moja „kariera” copywritera sama zacznie się toczyć … 🙂 Oby tylko nie staczać… 🙂 Muszę rzeczywiście przemyśleć to głębiej. A zatem, raz jeszcze dziękuję ci za odpowiedź. Chciałbym również przy okazji wyrazić wielki szacun dla Ciebie za to, że naprawdę osobiście, konkretnie i szczerze traktujesz każdego kto tutaj do Ciebie pisze, bo czuć i widać to w każdej Twojej odpowiedzi na posty.
        pozdrawiam

        1. Dzięki 🙂 jeśli masz więcej pytań – zapraszam do kontaktu mailowego michal@geekwork.pl o ile tylko będe mógł – postaram Ci się odpisać.
          Jeśli chcesz się w jakiś sposób odwdzięczyć – polecam zakładke sklep – napisałem właśnie e-booka o produktywności – sądzę, że również Tobie może się przydać 🙂

      2. Panie Michale . czytając „sagę” Pana Piotra (bez obrazy), oblał mnie zimny pot. Oby nie przyszło mu do głowy zostać pisarzem!

  8. Michale, z uwagą przeczytałam Twój tekst i zachęcona jego spójną tudzież konkretną treścią postanowiłam spróbować pracy copywriterki. Tak się składa, że potrzebuję kasy jak kania dżdżu i to szybko, więc wydało mi się, że jest to dobra droga. Jako tako piszę, czasami coś opublikuję w papierowych gazetach, powinnam sobie dać radę.

    Zanurzyłam się w odmęty Internetu by, dowiedzieć się więcej cóż to takiego SEO, precel, co to branding, content, naming domyśliłam (ach, ta nasza polszczyzna upstrzona zapożyczeniami z angielskiego). Zarejestrowałam się na dwóch wymienionych przez Ciebie portalach, wysłałam próbne teksty i zostałam przyjęta w poczet.

    Pełna zapału, planowałam pracować po kilkanaście godzin, wymienione przez Ciebie stawki dawały nadzieję na konkretny zarobek. No i kompletne, dramatyczne, niewiarygodne rozczarowanie. Imaginuj sobie, że za tekst na blog (minimum 6000 znaków) można zgarnąć astronomiczną kwotę prawie 9 zeta. Za artykuł o zdrowiu (2000 znaków), gdzie temat musisz sam wymyślić niecałe trzy złote. Sprawdziłam ile kosztują tego rodzaju teksty w małych firmach i są to stawki zacne (dla właścicieli, może mniej dla zleceniodawców) więc o co właściwie chodzi? Czy dysponenci opisywanych przez Ciebie portali tak bardzo psują rynek, żeby zwabić jak najwięcej klientów, czy dają chore narzuty? Co mam dalej czynić, gdzie szukać miejsca, w którym jest szansa zarobienia chociażby najniższej krajowej godzinowej stawki?

    Kłaniam się,
    Jagoda

    1. Hej Jagoda.

      Cóż ciężko mi odpowiedzieć bezpośrednio na Twoje pytanie. Powiem może jak ja robiłem dotychczas (zarówno pisząc treści jak i zamawiając treści). Przede wszystkim takie platformy w większości przypadków służą do zlecenia tekstów możliwe jak najtańszych i szybką selekcję copy. Dlatego bardzo często pisałem bezpośrednio do zleceniodawcy, aby ustalić z nim dalszą stałą współpracę. Za pomocą takich zleceń można często znaleźć kogoś do stałej współpracy – a klient zadowolony, obsłużony w terminie chętnie będzie płacił większą stawkę (zamiast wciąż szukać kogoś do słabej jakości).

      Swoją stroną zerknij na bloga Agnieszki Skupieńskiej – ona ma dużo większą wiedzę niż ja w tym temacie – stworzyła też kurs specjalnie dla takich osób jak Ty – znajdziezs to tutaj https://webep1.com/go/f512615727

  9. Jestem początkującym copywriterem, chociaż samo pisanie tekstów nie jest mi obce. Na uczelni wiele się pisało. Nie były to tylko teksty na zajęcia, czy praca magisterska – pisałem też artykuły na portal, który był inicjatywą studentów mojego wydziału. Nigdy jednak nie pisałem zawodowo, za pieniądze, chociaż mam raczej lekkie pióro. Pomimo trzech kierunków studiów – dwóch licencjatów i magisterki – nie byłem w stanie znaleźć pracy, a że pisanie lubię i odkryłem copywriting, zacząłem pisać, rejestrując się na różnych portalach, w tym m. in. na Textbookers. Jest moje jedyne zajęcie, gdyż rzuciłem znienawidzoną pracę na produkcji, aby całkowicie poświęcić się realizowaniu zleceń i pisaniu własnych tekstów. Już od pierwszych tekstów mam prawie same oceny 6. Po jednym dniu pisania precli wysłałem zgłoszenie, aby mieć możliwość pisania tekstów tematycznych i zapleczy. Wszystkie moje teksty zapleczowe napisane pierwszego dnia też mają ocenę 6. W ciągu pierwszych 3 dni na Textbookers zarobiłem 220zł. Dostałem też zamówienie z Oferii na 3 artykuły o wysokiej jakości merytorycznej i moja pierwsza klientka była nimi zachwycona.

    Moim problemem, który działa jednak na początku na moją korzyść, jest wolne pisanie precli, gdyż bardzo się do nich przykładam i w zasadzie są to zaplecza. To dlatego mam z nich same szóstki. Nie za bardzo mam ochotę pisać precle, gdyż wolę pisać bardziej ambitne formy, jednak potrzebuję teraz pieniędzy, a zlecenia na niskiej jakości tekstów dodawane są codziennie i dostępne są od ręki. Marzy mi się moment, kiedy się od nich uwolnię i zdobędę klientów na wpisy blogowe i artykuły. Na razie piszę teraz wieczorami, po pisaniu precli, artykuły do dodania na giełdę tekstów i buduję portfolio. Zarejestrowałem się też na innych portalach, ale teraz piszę tylko na Textbookers. Stawki mnie dobijają, ale jestem w stanie zarobić te 70zł dziennie, więc nie jest źle. Minusem jest brak ubezpieczenia itp. Chcę jak najszybciej założyć własną działalność, nawet w przypadku małej opłacalności tego kroku. Nowe firmy płaca mniejszy ZUS i sprawdziłem już, czy się do tego kwalifikuję – wychodzi na to, że tak. Działalność otworzę za miesiąc lub półtora. Nawet jak będzie ciężko, to nie mam rodziny na utrzymaniu, a mieszkania nie wynajmuje, tylko posiadam własne, co wiąże się z dość niskimi kosztami życia, więc za nim zacznę łapać lepiej płatne zlecenia, przebieduję ze 2 miesiące pisząc głównie precle i zaplecza na Textbookers i innych. docelowo chcę jednak tworzyć treści o wysokiej zawartości merytorycznej – najlepiej związanej z moimi zainteresowaniami i wykształceniem, gdyż wychodzę z założenia, że najlepiej się wyspecjalizować, a ja akurat posiadam sporą wiedzę w kilku obszarach i posiadam też pewne niszowe hobby i styl życia, więc myślę, że po znalezieniu odpowiednich osób i portali do współpracy będę mógł pisać o tym, na czym się znam i co kocham. Będę też w stanie więcej w ten sposób zarobić, gdyż nie będę musiła robić takiej ilości researchu, jak w przypadku pisania dosłownie o wszystkim. Te precle i zaplecza na Textbookers to dla mnie męczarnia, ale zdobywam dzięki niej doświadczenie i pokorę, a że pieniążki potrzebne na gwałt, to wyrabiam sobie też dyscyplinę, gdyż muszę napisać konkretną ilość znaków dziennie i mimo że są to teksty, których tematyka mnie przeważnie nie interesuje, jestem w stanie napisać dobry i porywający tekst, nawet jeżeli jest to precel. P. S. Przepraszam za długość komentarza 😉

    1. To chyba najdłuższy komentarz na moim blogu! Ale bardzo, bardzo dla mnie wartościowy 🙂 Miło mi widzieć, takie osoby jak Ty. Które się nie zrażają i chcą wciąż się rozwijać.
      Świetnie, że udaje Ci się zarabiać takie kwoty – to zawsze spory dodatek do porfela domowego 😉 Faktycznie, niestety jest tak, że teksty zapleczowe lub precle nie muszą być wysokiej jakości – ale z drugiej strony, zobacz! Opłaca się to! Klienci chcą z Tobą współpracować.

      Wydaje mi się, że powinieneś zainwestować w kurs Agnieszki Skupieńskiej – kosztuje około 140 zł – znajdziesz go tutaj. Aga wyjaśniała tam, jak znaleźć lepiej płatne zlecenia – takie o których marzysz.
      Sprawdziłeś też takie portale jak GoodContent/Whitepress lub OLX/Oferia? Tam też możesz znaleźć fajne zlecenia właśnie na pisanie tekstów ambitniejszych i dłuższych 🙂

      1. Regularnie je monitoruję i szukam ofert, jednak najpierw postanowiłem stworzyć portfolio dobrych jakościowo tekstów, aby przedstawić je potencjalnym zainteresowanym na różnych platformach i forach. Postanowiłem napisać wciągające teksty na tematy rzadkie, a także na kontrowersyjne. Do tego napisałem dwa teksty, które chociaż przedstawiają tematykę dość popularną, ujmują ją w dość ciekawy i oryginalny sposób. Będę to wszystko rozsyłać. Najlepsze doświadczenie z wymienionych portali mam z Oferią, bo tylko z niej do tej pory dostałem zlecenie na ambitne teksty związane z moimi zainteresowaniami i – jak pisałem – klientka była zachwycona. To mnie mocno zachęciło do pójścia w kierunku copywritingu, ale teraz chwilowo muszę się przemęczyć z preclami i zapleczami z Textbookers. dziś mam dobry dzień, bo dodano sporo fajnych zleceń, których wykonanie przychodzi mi lekko. Zacząłem dziś pisać cokolwiek dopiero o 13. Teraz jest 17, a ja już mam napisane teksty za 60zł, a mam zamiar tłuc w klawiaturę do późnej nocy. Trzeba korzystać z wysypu zleceń z interesujących mnie kategorii i z fajnymi słowami kluczowymi 😉 Żałuję tylko, że nie zająłem się tym na wcześniejszym etapie swojego życia, bo już teraz miałbym pewnie całkiem fajnie prosperujący biznes…

        1. Oby starczyło Ci na długo tej pasji, która bije z Twoich komentarzy! Pisz, działaj, rozwijaj się, szukaj klientów. Warto mieć przygotowaną umowę na wypadek stałej współpracy. Załóżmy, że uda Ci się kogoś znaleźć na pisanie 5 artykułów za 250 zł. x5 takich klientów w miesiącu x6 mc i już można ustabilizować sytuację 🙂

    2. Działalność gospodarcza na własny rachunek jest zbyt mocno obciążona ZUSem – prędzej czy później ( za 2 lata) dojdziesz do kwoty około 1250 zł a nawet więcej… za 3 lata będzie lekko 1450 zł . Uważam to za bardzo dużą kwotę. Zwłaszcza że chyba nie będziesz mógł korzystać z 50% kosztów uzyskania przychodów ( nie jestem tego pewien – trzeba sprawdzić )
      Warto się zastanowić nad otwarciem Spółki z o.o. ale „dwuosobowej ” bo jednoosobowa musi płacić ZUS. Koszt jej założenia przez internet to kilkaset złotych. Kapitał założycielski to ledwie 5000zł i jesteś wolnym człowiekiem. Nie musisz płacić ZUS wcale albo w takim zakresie jak zechcesz np na 1/8 czy 1/2 etatu i masz świadczenia zdrowotne a do tego możesz swobodnie korzystać z 50% kosztów przy umowie na dzieło czyli podatek 9%.
      Mając w spółce 2 osoby – TY + KTOŚ – masz duże pole do popisu z kosztami.
      Księgowość spółki to od 200 do 300zł /mc u księgowej. Znam ten system z własnego doświadczenia ale akurat nie jestem copywriterem, prowadzę pokrewną działalność.
      Zbadaj temat przelicz sprawdź samodzielnie i działaj, życzę powodzenia ….

  10. Cześć, interesujący artykuł, dziękuję! Ja zaczęłam właśnie swoją przygodę z copywritingiem, wyszło naprawdę bardzo dobrze i poważnie zastanawiam się nad poważniejszym wejściem w tę branżę . Mieszkam jednak za granicą i to bardzo,daleko, dlatego,zastanawiam się, jak na dłuższą metę rozwiązać sprawę faktur, podatków itd. Nie mam zarejestrowanej działalności, ani tu gdzie mieszkam, ani w Polsce. Czy możesz mi coś doradzić?

    1. Po pierwsze – rozważ inkubatory przedsiębiorczości 🙂 Mają one dużo wad ale też sporo plusów.
      Poza tym możesz też pisać z klientami umowy zlecenie/dzieło.
      Możesz też (z tymi bardziej kumatymi klientami) rozliczać się przez takie portale jak useme.
      Natomiast swoje pytanie powinnaś przede wszystkim zadać dobrej księgowej, które ma w tym zakresie większa wiedzę. Trudno mi wskazać kogoś jednoznacznie 🙂

  11. Wydawało mi się, że ten artykuł to odpowiedź na wszystkie moje problemy! Do czasu, aż postanowiłam się zarejestrować. Na każdym portalu jakie są tutaj zamieszczone, w regulaminie jest mowa o pełnoletności. Czy na prawdę nie da się tego jakoś obejść?

    1. Kasia, faktycznie cześć portali może wymagać pełnoletności. Mimo to spróbuj się zarejestrować, wiem, że sporo niepełnoletnich osób (ale mogących pracować zgodnie z polskim prawem [o ile nie myle sie 16lat] dziala za pomocą tych portali:)

  12. Jestem emerytką. W zawodowym życiu byłam dziennikarką radiową. Pisanie na dowolny temat nie jest dla mnie problemem, ale ciągle walczę z komputerem – np.nie zrozumiałam jak i gdzie zamieścić tekst? Gratuluję artykułu, który nawet mnie staruszkę zachęcił do spróbowania sił w copywritingu.

  13. Ok, a więc… pierwsze wrażenie to ekscytacja i zachwyt wywołany przeczytanym tekstem. Tekst jest świetny, moim skromnym zdaniem. Żadna ze mnie pisarka, czy też polonistka, ale lubię czytać (już zamawiam wymienione pozycje książek) i po przeczytaniu byłam w niebo wzięta 😀 natomiast po zapoznaniu się z komentarzami mój zapał troszeczkę ostygł. Jako typowa „mamuśka”, ostatnie 3 lata „siedziałam” w domu wychowując dziecko. Nadszedł czas poszukiwania pracy. W przeciągu kilku ostatnich miesięcy skończyło się na 4 zatrudnieniach, w których nie byłam w stanie wytrzymać, bo po prostu dusiło mnie w środku, że to nie dla mnie. Bawiłam się w soft marketing – to było fajne:), byłam magazynierem-dostawcą, listonoszem, inwentaryzatorem. Potrzebuję zajęcia, które nie było by monotonne, a wręcz fascynujące, ciekawe, z nutą wolności. Chyba spróbuję copywritingu. Dziękuję 🙂

    1. Polecam 🙂
      Istnieją też fajne wąskie specjalizacja w copywritingu – np. Ci którzy wymyślają slogany, teksty reklam, piszą artykuły, własne blogi i milion innych 🙂 warto sprawdzać co Cię kręci i na tej podstawie działać 🙂

  14. Świetny artykuł! Właśnie zastanawiam się czy mam „lekkie pióro”. Hmm.
    Ale mam pytanie! Czy teksty, które się pisze w większości muszą zawierać specjalistyczne treści? Czy można zaszaleć z osobistą filozofią i subiektywnym pojmowaniem niektórych tematów?

    1. nie ma chyba żadnej zasady 🙂
      generalnie większość tekstów to słabe teksty pod SEO. Ale już przy prowadzeniu blogów, pisaniu etc bardziej profesjonalne. A na własnym blogu… nie ma ograniczeń 🙂

  15. Cześć. Mam pytanie dotyczące ZUSu – zdaje się, że Ci z Was, którzy zdecydowali się na działalność korzystają z tzw. małego ZUS… a jak się do tej kwestii ma sprawa tego, że twórcy nie mogą z tej ulgi korzystać i muszą płacić cały ZUS? Czy copywriter nie „podchodzi” pod zusowską definicję twórcy?

    1. Nie jestem radcą prawnym – ale nic mi nie wiadomo, aby Twórcy treści nie mogli korzystać z takiej ulgi 🙂 Chyba, że mówisz o sprzedaży nieewidencjowalnej – gdzie ZUS jest liczony zupełnie inaczej….
      No i wchodzi kwestia dla kogo świadczysz usługi – bo faktycznie jeśli świadczysz usługi dla poprzedniego pracodawcy to musisz płacić cały ZUS… Ach te skomplikowane tematy.

  16. Na wstępie, podziękowania dla autora za bogaty i obfity w wiadomości teskt.
    Ja również należę do osób którym pisanie sprawia przyjemność i mimo młodego wieku od lat próbuje tworzyć. Z uśmiechem na twarzy produkuje teksty komiczne oraz skecze. Teraz zamierzam stawić czoła przyszłości i odnaleźć się w świecie w którym jest zapotrzebowanie na osoby z polotem pisarskim.

  17. Cześć!
    O copywritingu pierwszy raz usłyszałam rok temu i od tego czasu ciągle ten pomysł wraca do mnie niczym bumerang. Jestem studentką trzeciego roku italianistyki, przeżywam aktualnie kryzys finansowy i światopoglądowy… A tak naprawdę to calutkim sercem kocham czytać (wyżej w hierarchii są chyba tylko marzenia o podróżach i świetnie układających się losach mojego życia ;)). Niecały miesiąc temu wróciłam z przełomowego dla mnie wyjazdu – praktyk we Włoszech. Zawsze miałam głowę pełną szalonych pomysłów, jednak strach, niepewność i słomiany zapał trochę mnie hamowały. Zawsze lubiłam też pisać. Ludzie często nazywają mnie gadułą, ale prawdą jest, że dużo naturalniej czuję się pisząc. Jednak wcześniej wspomniana niepewność i słomiany zapał doprowadzały do tego, że pisanie każdego bloga kończyło się bardzo szybko, rezygnowałam, zapominałam, nie miałam pewności, czy robię to wystarczająco dobrze. W trakcie praktyk kilkakrotnie proszono mnie o krótkie tłumaczenia z włoskiego lub o pisanie postów na firmowy fanpejdż. Pomimo początkowego przerażenia, okazało się, że wielu osobom podoba się sposób ujęcia moich przeżyć i wspomnień w słowa. Po powrocie do Polski wciąż dostawałam przemiłe wiadomości od kompletnie obcych mi ludzi, m.in. podziękowania za wskazówki podróżnicze. To wszystko ogromnie mnie zmotywowało do spełnienia kolejnego z moich marzeń, czyli dorabianiu sobie w domu tworząc. Kolejną rzeczą jest to, że mój nowy plan zajęć na studiach kompletnie udaremnił moje próby znalezienia pracy dorywczej i, nie ukrywajmy, każdy grosik będzie na wagę złota.
    Podsumowując (ogromnie przepraszam za tak rozwlekły komentarz, ale jak już wspomniałam – jestem gadułą) chciałam bardzo podziękować za artykuł, który popchnął biedną studentkę (mnie) do zrobienia „czegoś więcej” i do pewnego rodzaju próby samorealizacji,
    Od jutra kontynuuję czytanie „Jak pisać” Michała Kuziaka, żeby ulepszyć stronę stylistyczną moich słowotoków oraz czekam na kuriera z polecanymi przez ciebie książkami.
    Boję się, że mój tekst próbny będzie beznadziejny, że ktoś podetnie mi skrzydła, że na wspomnianych portalach nie zostanę przyjęta (swoją drogą co wtedy? szansa jest tylko jedna, czy też po podszkoleniu się można próbować znowu?). Mój styl pisania nie jest perfekcyjny, interpunkcja kuleje, a limity słów to mój największy wróg. Mimo to chciałabym spróbować!
    Jeszcze raz wielkie dzięki! Pozdrawiam, Wiktoria

    1. Bardzo dziękuje za taki rozwlekły komentarz 🙂 Bardzo lubie takie czytać 🙂

      Masz kilka podejść. Wydaje mi się, że przy Twojej pasji mogła byś zacząć od czegoś co będzie ci sprawiało ogromną przyjemność. Pisz o Włoszech. Pisz bloga o Italii o nauce języka, o języku, o historii czy kulturze. Nie myśl o przyszłości „czy coś z tego będzie” tylko pisz 🙂 To pozwala świetnie ćwiczyć warsztat a w przyszłości… kto wie, może stanie się super biznesem (a może nie! i to tez spoko!)

      A co do portali – tutaj opłaca się wyłacznie cierpliwość. Odrzucą Cię? no trudno. Pisz dalej. To jak z każdą pracą artystyczną- czasami klientowi nie podoba się to co pięknie stworzyliśmy i… trudno.
      Taki jest rynek. Olać i cisnąć dalej!

      Jeśli mogę Ci jakoś pomóc w przyszłości – pisz! michal@outspace.pl

  18. To jest totalnie coś dla mnie! Zapisałam się na kurs copywritingu do Szkoły Mistrzów Reklamy, żeby jeszcze podszkolić swój warsztat, już pierwsze zajęcia za mną i nawet jakieś pierwsze zlecenie wleciało 🙂 Trzymajcie za mnie kciuki!

  19. Jestem emerytowaną nauczycielką języka polskiego. Moja emerytura jest cienka jak postny barszcz
    i z trudem daje przeżyć. Czas pomiędzy pobudką a dobranocką urozmaicam sobie pisaniem wierszy, opowiadań …
    Nie prezentuję ich nigdzie (z wyjątkiem kręgu moich znajomych na Fb). Im się podobają, a niektóre podobają się nawet mnie! Czy to wystarczy, żeby dorobić parę groszy w tym fachu? Twój artykuł bardzo mi się podobał przede wszystkim z tego powodu, że dzięki niemu mur jaki stoi przed kandydatami na copywritera, nie wydaje się być murem nie do przebicia. Kto wie? Może i ja spróbuję? Edytor tekstu obsługuję bez większych problemów, dużo czytam, więc może cos z tego by było? Dziękuję za ciekawą lekturę i „danie mi do myślenia”. Pozdrawiam.

  20. Panie Michale, bardzo dziękuję za ten artykuł, wlaśnie szukalem portali którzy świadczą usługi copiwriterów i trafilem na pana strone. Oprócz listy portali, znalazłem tu dużo interesującej informacji!

  21. Świetny i merytoryczny wpis. Sądzę, że początkujący „pisarze” odnajdą w nim całkiem sporo wartościowych informacji, które pozwolą wystartować w tym zawodzie.

  22. Artykuł był publikowany 3 lata temu, ale treść ponadczasowa. Tylko z przydatnością studiów humanistycznych nie mogę się zgodzić. W wielu dziedzinach lepiej sprawdzi się toporne pióro i wysoki poziom merytoryczny autora, niż polot literacki. Zwłaszcza że znakomita większość zleceń w sieci dotyczy contentu, a nie copywritingu (pojmowanego w klasyczny sposób) 🙂

  23. Bardzo ciekawy tekst. Myślę, że jest to zajęcie dla mnie. Zabolała mnie jednak kropka po skrócie „wg” w Twoim tekście. Właśnie takie drobiazgi decydują o tym, jak odbierany jest dany artykuł, dla mnie to jak sztylet pod żebro 😬 Dlatego właśnie myślę o tym, by zacząć pisać. Obecnie w niemal każdym tekście znajduję rażące błędy, jak pisanie „także” w sensie „tak więc” (zamiast „tak że”), czy mnóstwo innych byków, które automatycznie obniżają w moim odczuciu wiarygodność treści. Pozdrawiam.

    1. No niestety 🙁 mam cały dyspakiet mózgowy – od dysortografii przez dysleksję itd. Staram się moje teksty zawsze przepuścić przez jakieś narzędzia wyłapujące takie błędy ale… nie zawsze się uda 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej na blogu:

crowdfunding

Crowdfunding w Polsce

Fascynuje mnie zjawisko crowfunding’u. Ludzie skłonni są zrzucić się na naprawdę dziwne rzeczy… Ale zacznij od podstaw i wyjaśnimy sobie podstawowe zagadnienia 🙂

Czytaj dalej

Zaloguj się do platfromy edukacyjnej :)

PODAJ IMIĘ I ADRES E-MAIL, ABY PRZEJŚĆ DALEJ

PODAJ IMIĘ I ADRES E-MAIL, ABY PRZEJŚĆ DALEJ