Jeśli pracujesz jako freelancer, prawdopodobnie od czasu do czasu wysyłasz swoją ofertę do potencjalnego nowego klienta.
Jak często klienci odpisują Ci – KUPUJĘ! GDZIE PRZELAĆ PIENIĄDZE? – BIORĘ NATYCHMIAST!
Pewnie niezbyt często, choć… ja też marzyłbym o takiej sytuacji.
Czy znasz tego Pana na zdjęciu poniżej?
To Harry Houdini. Węgiersko-amerykański iluzjonista, który zasłynął ze spektakularnych ucieczek podczas swoich występów. Dlaczego pokazuje Ci tego niezwykle przystojnego mężczyznę w kontekście sprzedaży?
Syndrom Houdiniego to określenie tendencji do uciekania. O tym syndromie mówimy, kiedy jakaś osoba odsuwa się od ludzi w swoim otoczeniu, ponieważ chce uniknąć zobowiązań. Wymiguje się od spotkań rodzinnych, zebrań w pracy, czy nawet od domowych obowiązków. To poważne schorzenie.
Ale wszyscy jako ludzie mamy tendencję do UNIKANIA podejmowania decyzji. I to nawet w… najbardziej paradoksalnych sytuacjach, kiedy CHCEMY je podjąć.
Tak bywa z decyzjami zakupowymi. Być może Ty też byłeś w takiej sytuacji. Zaplanowałeś jakiś konkretny zakup, weźmy coś bardzo prostego, na przykład trochę droższe słuchawki albo jakiś inny gadżet. Wybrałeś się do sklepu i już trzymając go w ręce, zacząłeś zadawać sobie pytania „czy na pewno tego potrzebuję?” albo odpowiadając na pytanie doradcy w tym sklepie powiedziałeś „wie Pan co, jeszcze się z tym prześpię”.
I dokładnie tak samo czują się Twoi klienci!
O lejku sprzedażowym i o poszczególnych etapach decyzji zakupowych opowiadam podczas bezpłatnej konferencji Stabilny freelancer –szczegóły tutaj.
Trzeci, niezwykle ważny (!!!) etap KAŻDEGO lejka sprzedażowego to ODBIÓR OFERTY.
Czy już domyślasz się jaki jest:
NAJWIĘKSZY GRZECH przedsiębiorców?
Bardzo szczegółowo (i to na konkretnych przykładach) analizuje tę kwestię w tym materiale filmowym.
—-> MAŁA WSKAZÓWKA <—-
Baaardzo starałem się mówić powoli i wyraźnie. Aleee nie zawsze mi to wychodzi 🙂 Równocześnie, jeśli mówię dla Ciebie zbyt wolno to w prawym narożniku po kliknięciu w zębatkę możesz przyśpieszyć ten materiał o kilka procent.
Wolisz czytać? No problem!
POBIERZ PDFWolisz czytać zamiast oglądać? Spoko, rozumiem to! Dlatego przygotowałem dla Ciebie transkrypcję tego wideo w formie pliku PDF. Kliknij TUTAJ lub w obrazek po prawej stronie 🙂 |
Wolisz wersję audio?
Ależ proszę Cię bardzo 🙂 Ten materiał wideo jest też dostępny jako podcast „Znaleźć czas”:
KONKURS
W materiale wideo wspomniałem o tym, że przygotowałem specjalny konkurs. Dwie osoby, otrzymają BEZPŁATNY dostęp do całego kursu online „Stabilny Freelancer”. Przygotowałem też masę dodatkowych prezentów „pocieszenia”. Bardzo liczę na Wasze komentarze!
Wygranych ogłoszę podczas konferencji on-line! Co trzeba zrobić?
Napisz, dlaczego jesteś freelancerem? Jaka jest Twoja historia? Co kochasz w tej formie pracy? Liczę na dużo pozytywnych historii!
O samej konferencji kilka słów:
Czy i Ty jesteś w tej OGROMNEJ grupie osób, które mają problem ze znalezieniem nowych klientów?
- Czy miałeś kiedyś tak, że wysyłałeś do swojego klienta ofertę, a on nigdy więcej się do Ciebie nie odezwał?
- A może byłeś w sytuacji, w której klient argumentował, że ma WIELOKROTNIE tańsze oferty od Twoich?
- A może kiedyś miałeś projekt, który mocno się rozrósł, a potem z dnia na dzień po prostu się zakończył? Nie miałeś „planu b” i nagle na gwałt musiałeś szukać nowego klienta, a w konsekwencji zgodziłeś się na głodowe stawki?
- A może chcesz zarabiać tyle co dyrektor fabryki?
- A może chcesz w końcu przestać DORABIAĆ na freelancingu, a zacząć ZARABIAĆ I UTRZYMYWAĆ SIĘ z tej pracy?
Jeśli na choć jedno pytanie odpowiedziałeś twierdząco to myślę, że zainteresuje Cię wyjątkowa konferencja online!
Na szkoleniu dowiesz się:
- czym jest lejek sprzedażowy i jak zastosować go w praktyce, aby spokojnie przeprowadzić klienta od procesu pierwszego kontaktu do przelewu pieniędzy na Twoje konto,
- dowiesz się, CO CZUJE Twój klient kiedy ma od Ciebie kupić produkt lub usługę, dzięki temu lepiej zrozumiesz swojego klienta i unikniesz kosztowych nieporozumień,
- jak wyceniać się nawet o 35% drożej niż teraz i dzięki temu pracując tyle samo – zarabiać więcej,
- poznasz sposoby na budowanie procedur, które oszczędzają Twój czas (a tym samym pieniądze),
- zrozumiesz 5 konkretnych metod pozyskiwania nowych kontaktów stosowanych przez najlepszych sprzedawców w Polsce.
Gdzie?
100% online! Potrzebujesz jedynie dostęp do Internetu, wystarczy Ci laptop, a nawet telefon lub tablet.
Jak się zapisać?
Konferencja już się odbyła, ale jeśli jesteś nią zainteresowany zapisz się poniżej do listy oczekujących! Jeśli zbierze się wystarczająco dużo osób, może zrobimy ją ponownie 🙂
Dzięki!
Sprawdź maila i potwierdź swój zapis!
Uwaga! Jeśli korzystasz z poczty na wp, onet lub interia PRAWDOPODBNIE MÓJ MAIL WYLĄDUJE W TWOIM SPAMIE!!! Dlatego, jeśli możesz, nie używaj poczty na tej domenie do zapisów – najbardziej polecam Gmail’a. Pamiętaj, że zgodnie z RODO musisz potwierdzić swój e-mail – powinieneś dostać ode mnie maila w ciągu 5-6 minut maksymalnie. Sprawdź folder oferty/ społeczność lub zwyczajnie spam 🙂
50 Responses
Niemal 20 lat prowadziłem swoją firmę a także pracowałem na etat. Z perspektywy czasu widzę ile czasu musiałem poświęcać na sprawy dookoła danego projektu.
Etat daje pewną miarę stabilności, bez względu czy masz czy nie masz klientów otrzymujesz wynagrodzenie.
Natomiast jako Freelancer wiem, że w 100% skupiam się na projekcie i satysfakcji klienta.
Ps. Dodatkowo mogę więcej czasu poświecić na sprawy szczególnie dla mnie istotne.
Praca freelancera? To jakby przechadzać się na rozpiętej linie pomiędzy wzniesieniami. Trochę chybotliwie, ale czy jest krótsza i równiejsza droga na samą górę? Poza tym nie ma w niej miejsca na kunktatorstwo. Zależysz od siebie albo od czegoś tak nieprzewidywalnego, że trudno mieć pretensje do kogokolwiek poza sobą. Rewelacja, ale wciąż nie mam odwagi, by zrezygnować z etatu i pójść na całość. Może dlatego, że w mojej branży freelancerka na większą skalę pojawiła się zbyt blisko emerytury. No chyba że emerytura wcale nie jest mi potrzebna… Minusy? Właśnie zużyłem pierwszą klawiaturę w laptopie i muszę ją wymienić.
No tak… brak emerytury może potencjalnie przerażać. „kunktatorstwo” -> poznałem dzięki Tobie nowe słowo! Dzięki 🙂
Co do rezygnacji z etatu… doskonale to rozumiem. Byłem w tym miejscu. Czego obawiasz się najbardziej?
Mam już parędziesiąt wiosen, dzieci dorastają, na etacie (tym samym) jestem 25 lat. Gdy byłem w odpowiednim wieku, MsOffice na komputer zgrywało się z 10 dyskietek. Więc chyba niewiadomej i tego, że mam mało czasu na plan B, C i D. Ale freelance + etat to też swego rodzaju wyzwanie!
Prawda!
W pracy Freelancera podoba mi się, że mam kontakt z klientem. Mogę się uczyć i rozwijać cały czas.
Nigdy nie wiem jakim zleceniem zaskoczy mnie klient 🙂 i to jest piękne
Zdecydowanie! Ekscytacja związana z nowymi wyzwaniami przy projektach, to jedna z tych rzeczy, która niesamowicie mnie jara 🙂
Dlatego jestem ,bo wyrabiam się wtedy kiedy się wyrabiam Ja a nie wtedy kiedy ktoś tego ode Mnie wymaga. No i dlatego że presja mnie spina za bardzo i siłą rzeczy przez to nie nadaję się do pracy nigdzie na dłużej.
Zdecydowanie praca na swoim daje sporo możliwości i przestrzeni
U mnie przejście z etatu na freelance to była jedyna sensowna decyzja, do której zmusiło mnie życie. Będąc osobą z niepełnosprawnością znaczną jest strasznie trudno znaleźć pracę, a jak się już taka znajdzie, to jest to praca w konkretnych godzinach i po 8h dziennie, co negatywnie odbijało się na moim zdrowia. Dodatkowo bardzo trudno było mi wcisnąć czasowo rehabilitację czy wizyty u lekarzy. A będąc freelancerem mam możliwość planowania godzin pracy wg swoich potrzeb i możliwości. Dodatkowo dużo łatwiej jest mi wykonywać usługi zdalnie, a tym samym moja niepełnosprawność nie rzuca się w oczy i nie budzi „wątpliwości” u potencjalnych czy obecnych klientów, którzy w większości o niej po prostu nie wiedzą.
Wolność! Mogę podróżwać jak chce i kiedy chce, nie musze pytać się o urlop, moge po prostu spakować plecak i jechać gdzie chce
Oj tak zdecydowanie bardzo cenię sobie niezależność. Przygody z Tajlandii czy Filipin NA ZAWSZE zostaną ze mną!
Praca freelancera to samorozwój, ten niewątpliwie jest motorem napędowym moich działań. Wiele razy w życiu była klapa, o Jezu ile spalonych kontaktów, tematów, jednak mimo to dalej się ciśnie, bo sprawa jest prosta nie rozwijasz się nie zarabiasz 🙂 Nie zarabiasz nie jesz xD także bycie freelancerem to wybór również w klientach, z którymi chcę pracować. 🙂
To prawda. Etat nie daje takiej możliwości skalowania zarobków jak freelance!
Zostałam copywriterką głównie przez sytuacje w domu. Zaszłam w ciążę a potem ciężko było mi wrócić do pracy, bo syn trochę chorował. Zacząłem więc szukać zleceń przez inenret a w efekcie okazało się, że coś co miało być pracą dodatkową pozwala mi się normalnie utrzymywać. Za nic nie wróce na „klasyczny etat”! Mogę pracować w domu i opiekować się domownikami. Nie zawsze jest łatwo i tak różowo – ale za nic nie zamieniła bym tej swobody!
Wiele kobiet odnajduje sie w pracy freelancerki. Choć obowiązki domowe bywają przytłaczające. Bardzo dziękuje za Twój komentarz!
—– Dlaczego jestem freelancerem? Jaka jest Twoja historia? ——
Swoją przygodę z copywritingiem direct response (i momentami piekielną przeprawę przez dziką dżunglę) zacząłem dość buńczucznie (a nawet bezczelnie) 3 lata temu.
Było tak:
Szukam jakieś zdalnej roboty, aby mieć na chleb i masło jako student. Znajduję firmę, której produkty mi się podobają (szkolenia online: rozwój osobisty) i sam z nich korzystam.
Kontaktuję się z osobą, która wiem, że jest w zespole firmy:
To było coś w stylu.
Patryk – Hej, czy nie potrzebujecie czasami pomocy copywritera?
Osoba – Skąd wiesz? Akurat potrzebujemy. Jakie masz doświadczenie?
– Wiem, że chodzi o pisanie na klawiaturze… ale nie wiem nic więcej.
– Dobra. Daj numer, to Szefunio do Ciebie zadzwoni.
Wątpiłem, że oddzwonią… ale Bogowie wysłuchali moich modłów. Szef zadzwonił i dał mi próbne zadanie.
Potem rozpocząłem długą i wyboistą drogę Wojownika Copy, która trwa po dziś dzień.
Ostatnio rozstałem się z firmą i teraz jestem ”na swoim”
I to jest zajebiste (jeśli tylko umiesz pozyskiwać dobrych klientów i nie rozliczasz się na znaki/na godziny) 🙂
Emerytura? Cóż – nie wierzę w ZUS, jestem zdany na siebie i uczę się inwestowania, aby nie zostać z przysłowiową „gołą d*pą” na stare lata.
—— Co kochasz w tej formie pracy? ——-
Trzy słowa: Elastyczność, wolność i święty spokój.
1. Elastyczność – to ja decyduję ile, kiedy, jak i dla kogo pracuję. I przede wszystkim sam wyceniam swoją pracę. Jeśli klient się nie decyduje, bo za drogo, to żegnamy się, a ja mam w kolejce kolejnych.
2. Wolność – mogę zrobić sobie wolne kiedy chcę, mogę pracować z dowolnego miejsca na świecie, w którym koszty życia są rozsądne. Nie muszę rozliczać się na godziny w mojej branży (Chwała Bogom Starym i Nowym).
3. Święty spokój – nie współpracuję ze wszystkimi tylko z ludźmi, którzy doceniają moją pracę i są ogarnięci. Dzięki temu nie muszę się przejmować, że „szef” zawraca mi gitarę pierdołami 🙂
Czy wszystko jest idealne? Nie. Ale czuję, że freelancing, który sam traktuję jako rozwijanie własnej firmy jest moją drogą.
To tyle. Pozdrawiam 🙂
Mega komentarz! Dziękuje! W szczególności za ostatnie słowa „święty spokój”! Obyśmy zawsze byli w takiej sytuacji kiedy możemy samodzielnie wybierać projekty, które ogarniamy! Brawo TY!
Pracę jako freelancer „pełną gębą” rozpocząłem kilka miesięcy temu, po zrezygnowaniu z korporacyjnej pracy na etat. To była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Zalety związane z freelancingiem w mojej opinii zdecydowanie przysłaniają potencjalne minusy. Swoboda pracy gdzie i kiedy chcę, brak marudnego szefa nad głową, świadomość że zarabiam faktycznie tyle, ile wypracuję – to dla mnie niesamowicie istotne aspekty. Minusy? Brak owocowych czwartków, młodego i zgranego zespołu, ciekawej pracy u lidera branży :(((
A tak na poważnie – minusem może być łatwość w zachwianiu work/life balance i szybkie wypalenie zawodowe. Na szczęście dwa-trzy dni odpoczynku załatwiają temat i znów można cieszyć się zaletami freelancingu.
Sztuka dbania o swoje zasoby przychodzi z czasem. Byłem w tym miejscu! Bywały tygodnie, że pracowałem po 14 godzin dziennie od poniedziałku do niedzieli… Pandemia też nie pomaga. Ale bardzo dziękuje za Twój komentarz!
Jeszcze freelancerem nie jestem 😉 ale kilka lat na etacie uświadomiło mi wady tego rodzaju zatrudnienia, które na dłuższą metę mnie męczą. Zazwyczaj po roku czułam potrzebę zmiany i spróbowania czegoś innego. Dlatego podjęłam szaloną decyzję (dla mnie) i zaczęłam się kształcić w IT.
Co najbardziej mnie kusi w byciu freelancerem? Chyba ta wolność i możliwość dopasowania wszystkiego pod siebie. Chcę zobaczyć świat. A mając pracę zdalną nie będzie to dla mnie problem.
Brawo dla Ciebie i mam nadzieję, że już niedługo zobaczymy sie po jasnej stronie mocy!
Bycie freelancerem – najlepsza praca na świecie. Jednocześnie najtrudniejszym elementem tej pracy jest sprzedaż. Bo można mieć super produkt, ale jak nie umiemy go sprzedać to klapa.
100% zgody!
W pracy freelancera cenię przede wszystkim niezależność. Pracuję skąd chcę i w godzinach jakie mi pasują – oczywiście w granicach rozsądku, żeby wszyscy byli zadowoleni. Jestem sama dla siebie szefem, co często bywa trudne, żeby się zmotywować, ale jednocześnie daje mi ogromną satysfakcję 🙂
Dzięki za komentarz!
Etatowiec tutaj. Plusem etatu jest na pewno to, że zamykam za sobą drzwi i mam czas dla siebie. Stabilność też jest super jeśli ktoś nie chce przepracować życia. Myślałem o własnej działalności jednak wiem, że wiążę się to ze wzmożoną pracą 7 dni w tygodniu 365 dni w roku. Uznałem, że wolę etat, racjonalne wydatki i oszczędzanie niż pracę 24/7. W pewnym wieku doszedłem do tych wniosków – szkoda mi życia na pracę. Oczywiście etat nie zawsze daje stabilność i ktoś może zdecydować za nas. Co jednak ważne to z większym doświadczeniem szybko idzie znaleźć nowe miejsce (stresujące ale na początku zawsze mega ekscytuje dołączenie do nowej firmy). Pozdrówki. Proszę mnie nie wybierać w konkursie, jest tutaj wielu ludzi którzy bardziej skorzystają na wygranej.
Dzięki Aleksander za komentarz! Końcówka mnie niesamowicie rozśmieszyła 😀
Zostałam freelancerem, ponieważ poszukiwałam dla siebie możliwości zarabiania przez Internet na urlopie macierzyńskim. Chciałam zostać z synem w domu do czasu jego przedszkola, bo wierzę, że pierwsze lata życia dziecka są dla niego najcenniejsze. Miałam też wielkie marzenie, aby móc mieszkać przez część roku w ciepłych krajach i stamtąd pracować. Znalazłam dobrą firmę z uczciwym systemem rekomendacji i zaczęłam budować swoją sieć. Uwielbiam w tej pracy to, że oprócz niesamowitej wolności jaką daje zarabianie z dowolnego miejsca na świecie, daje ona dużo spełnienia i satysfakcji, bo na codzień pomogam wielu osobom poprawić standard życia na płaszczyźnie zdrowia, rozwoju osobistego i finansowanego. 💚Poznałam też wiele nowych i wspaniałych osób, które rozsiane są po różnych częściach globu i nauczyłam się umiejętności internetowych, niezbędnych w XXI wieku.📲
Dzięki! Wiem, że bardzo pozytywnie ciśniesz do przodu! Brawo!
Freelancerem nie jestem, ale kocham podróżować, a w o podróżach spotkałem masę wirtualnych nomadów, którzy siedzieli sobie z lapkiem na chilloucie w barze na egzotycznej plaży. Byli w podróży i zarabiali – zazdrościłem mi. Uwazam, że freelance dodaje +1000 do poczucia wolności;)
WOLNOŚĆ ZIOM!
Wolny strzelec to jest coś, do czego zmierzam. Dziękuję, że są takie osoby jak Ty i takie miejsca jak ten blog i ludzie wokół niego żyjący, którzy potwierdzają moje przekonanie, że warto marzyć 🙂 A tymczasem pozdrawiam z korporacyjnej wieży 😉 Jeszcze…
Jeszcze! To tylko kwestia czasu 🙂 Znam Cię i wiem jak niesamowicie inteligentny jesteś i prędzej niż później zwojujesz świat na swoich zasadach!
Freelancerem stałem się z… potrzeby. W domu rodzinnym pieniążki nie wylewały się z garnuszka, a co za tym idzie, jeśli miało się jakieś zachcianki, to było trzeba zdobyć pieniądze samemu.
I tak, 14-latek zamarzył sobie studia architektoniczne. Drogie, trudne, męczące i z ciężkim egzaminem wstępnym. Wiedziałem, że żeby się tam utrzymać, muszę zarabiać, mimo świadomości, że na tych studiach się nie śpi, a co dopiero praca… Dlatego dowożenie pizzy, czy praca w magazynie odpadała.
I tak 14 latek o dziwych marzeniach powiedział, że na studia pójdzie, a utrzyma się z fotografii (w końcu to typowa decyzja nastolatka w gimnazjum, po pół roku posiadania aparatu, prawda?). Jak powiedział tak zrobił. Skończył studia, złapał doświadczenie w jakichś 50 zawodach, które mógł dzięki tej swobodzie freelancera wykonywać i już nigdy nie wrócił na etat.
To właśnie za to kocham freelancing – swoboda, wyzwania, nieograniczone możliwości. Żaden etat nie pozwoliłby mi przetrwać studiów. Więc chyba mogę powiedzieć, że freelance był dosłownie moim wybawieniem.
Ha! Tomek! Trzeba było olać studia 😛 A tak na serio – świetna historia, nie jeden porzuca marzenia, „bo się nie da”. A Ty ciśniesz do przodu! Brawo TY!
To, że jestem freelancerem to dla mnie największa niespodzianka tego stulecia… Zawsze myślałam o sobie jako o typie człowieka, który potrzebuje przysłowiowego kija i marchewki. Nigdy nie czułam się specjalnie zmotywowana do pracy, jeśli czegoś nie trzeba było. Może nie leń, ale pracę zawsze traktowałam jako sposób na zarabianie pieniędzy na przeżycie. „Rób to co kochasz, a nie przepracujesz już ani jednego dnia w życiu” – kiedy słyszałam jak kolejna osoba to mówi, myślałam sobie ŚWIRUSY!
Ciepła posadka, bez zbędnego zastanawiania się co będzie dalej, to był szczyt moich ambicji.
Kiedy już jednak nie mogłam wytrzymać w kolejnej firmie, a ze wszechświata spływały znaki, że etat to nie jedyna forma zatrudnienia, trochę się bałam – nie będę ukrywać.
Czy ja podołam? Czy ja się zmobilizuję?
Okazało się, że tego właśnie mi brakowało w moim życiu zawodowym (i prywatnym): sama wybieram nad czym pracuję, z kim pracuję, ile godzin dziennie. Jestem zmobilizowana jak nigdy i UWAGA – sprawia mi to przyjemność i satysfakcję 🙂
Oczywiście, że nie jest łatwo. Nie siedzę całymi dniami przed telewizorem i Netflixem. Mało tego, przestałam praktycznie w ogóle oglądać Netflixa, bo trochę czasu brakuje. Czy jest mi z tym źle? Nie. Czuję, że jestem w dobrym punkcie mojego życia. I chcę to udoskonalać!
Witaj po jasnej stronie mocy! Ale uważaj – freelancering wciąga – sprawia tyle radochy, że łatwo zagubić się w pracy i przestać dbać o swoje zasoby!
Podobnie jak Aleksander, ciągle jeszcze jestem etatowcem. Z wygody. Ale ta wygoda się kończy.
W poniedziałek zaczną wręczać wymówienia. Jest szansa, że się załapię, a nie chciałabym wpadać w otchłań, tylko się dobrze przygotować…
Na wszystko przyjdzie czas 🙂
Praca freelancera jest dla mnie czymś pomiędzy pracą na etacie a prowadzeniem własnej firmy. Wykonywanie zleceń w wybranym przeze mnie czasie i miejscu daje ogromne poczucie wolności. Z drugiej strony myślę, że jest to tylko okres przejściowy, i każdy freelancer prędzej czy później staje się „pełnowymiarowym” przedsiębiorcą.
Pozdrawiam
Wolność! kolejny raz się powtarza!
Wybór pracy freelancera niesie za sobą ogromne korzyści! Jasne, ma on też sporo minusów i wiem, że to nie ścieżka dla każdego. Niemniej jednak po 5 latach pracy na etacie, w której doszedłem do ściany i nie mogłem iść dalej, freelance okazał się zbawieniem. Swoją skłonność do pracowitości mogłem w końcu przelać na ilość projektów i ambitnych celów (niektórych aż za :), które zaowocowały poznawaniem wartościowych ludzi od których sporo się uczę oraz doświadczeń, które w mojej perspektywie są istotą naszego życia. To swoista przygoda dzięki której Nasze życie staje się pełniejsze i chce się wstawać każdego kolejnego dnia i realizować pomysły, które przychodzą nam do głowy. Choć dobrze wiemy, że nie wszystko jesteśmy w stanie zrealizować jako jednostka, tutaj nie ma ograniczeń i sufitu nie do przebicia. Nie wiem co mnie czeka, ale ta niewiadoma jest fascynująca!
Zdecydowanie freelance daje ogromne możliwości rozwoju oraz skalowania biznesu. Na etacie mimo wszystko prędzej czy później dojdzie się do ściany – albo zarobków albo możliwości. Brawo Damian!
Moim zdaniem to nie ma tak, że coś kocham w pracy Freelancera. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w tej formie zatrudnienia najbardziej, to powiedziałbym, że wolność. Wolność, do podróżowania, dobierania sobie klientów. I co ciekawe, to właśnie klienci sprawiają, że praca freelancera jest taka niezwykła. Chodzi o to, że kiedy rozpoczyna się współpracę z klientem, nawet pozornie niewymagającym, to powstają różne wyzwania i trudności, które ostatecznie pomagają nam się rozwijać i doskonalić swój warsztat. Ja miałem to szczęście, że dosyć szybko znalazłem fajnych klientów, którzy pozwolili mi się rozwijać. I jestem za to wdzięczny. Dziękuję klientom, bo klienci to skarb, klienci to ciągłe wyzwania, klienci to fundament naszej pracy. Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak Ty to robisz? Skąd czerpiesz tę energię i dyscyplinę do bycia freelancerem? A ja odpowiadam, że to proste, bycie freelancerem daje mi wolność. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład piszę teksty, a jutro kto wie, dlaczego by nie, zostanę grafikiem i będę ot, choćby tworzyć miniatury na YouTube’a.
Złota rączka internetu 🙂 ale to prawda, że freeelance daje wręcz nieograniczone możliwości rozwoju i robieniu projektów, które się NAM podobają. BRAWO TY!
Napisz, dlaczego jesteś freelancerem?
Jako uczeń szkoły średniej (do maja) mający spore potrzeby a co zatem idzie wydatki. Szukałem sposobu na poradzenie sobie z problemem deficytu w budżecie osobistym. Tu pojawiła się opcja dorobienia poprzez wykonanie drobnych zadań (napisania teksu, który opisuje produkt x, obrobienia grafiki, która ma widnieć obok tego tekstu) dla innych osób czy też mniejszych i większych firm.
Jaka jest Twoja historia?
O tego typu opcji dorobienia sobie, a nawet życiu z tego, dowiedziałem się dzięki praktykom i szperaniu w internecie, tak trafiłem na bloga prowadzonego przez ciebie. 🙂
Co kochasz w tej formie pracy?
W pracy jako freelancer podoba mi się wolność, jaką mogę dysponować. Ja wybieram, kiedy się za pracę zabiorę, czy podejmę się tego zadania, czy też nie, możliwość pracy gdzie chcę, w jakiej pozycji chcę, o jakiej porze chcę. Jednym słowem: Wolność ! 🙂
Zostałam freelancerem, bo nie chciałam dłużej pracować w banku, Przejście na freelance wiązało się z dość dużym szpagatem – w banku sprzedawałam konta i kredyty, teraz zajmuję się składem DTP, robię zdjęcia, zajmuję się korektą i jestem wirtualną asystentką. Nooo… z przytupem opuściłam strefę komfortu. Nie żałuję. Dla mnie litery w słowie freelance układają się w słowo wolność.
hehe strefa komfortu ponoć nazywa się strefą komfortu, żeby jej nie opuszczać 😀 ale cieszy mnie miejsce w którym jesteś 🙂
O Syndromie Houdiniego jeszcze nie słyszałem. Unikanie kontaktu z innymi ludźmi w celu uniknięcia zobowiązań to rzeczywiście poważny problem. Samo unikanie podejmowania decyzji to cecha, z którą należy walczyć.